Krew tchórzy #2: Rzeźnik

25/01/2017 § Dodaj komentarz

 Rzeźnik i przedstawiciele Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej

krew-tchorzyRzeźnik to drugi album serii Krew tchórzy, w którym do końca zrealizowany zostaje wątek fabularny dotyczący śledztwa rozpoczętego w 1663 roku przez majora Arthura J. Joyce’a Byrona Pike’a. Koronny śledczy stara się rozwiązać zagadkę poćwiartowanych zwłok kilku mężczyzn odnalezionych u brzegu rzeki Ouse. Akcja komiksu, tak samo jak w uprzedniej odsłonie, rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych i geograficznych. Dochodzenie Arthura Pike’a jest ściśle powiązane z wydarzeniami, które rozegrały się dwadzieścia lat wcześniej na Jawie.

W Batawii pierwsze skrzypce grał James Eddington, kapitan Pierwszego Regimentu Królewskich Kirasjerów, który miał za zadanie wyjaśnić okoliczności śmierci sir Francisa. Idzi mu jak po grudzie. Zresztą koronnemu śledczemu w Anglii także niespecjalnie się wiedzie, właściwie udało mu się ustalić tożsamość zamordowanych mężczyzn, ale nic z tego dalej nie wynika. I w jednym, i w drugim wątku  sang-lache-2-01dwuznaczną rolę odgrywają wysoko postawieni przedstawiciele Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (VOC), którym niespecjalnie zależy na schwytaniu sprawców i wyjaśnieniu motywu morderstw.

Wyraźnie wzrasta dynamika obu prowadzonych śledztw. Co prawda scenarzysta wciąż myli tropy, pozwala swym bohaterom szukać na oślep i błądzić niczym dzieci we mgle. Jednak z biegiem akcji czytelnik zaczyna rozumieć, że oba wątki są ze sobą przewrotnie i ściśle powiązane. Zresztą, kto by się spodziewał, że pod płaszczykiem uprzejmości i profesjonalizmu major Pike skrywa drugą, bardzo przerażającą, twarz. Nie będę zdradzał zamysłu Jeana-Yvesa Delitte’a, ponieważ warto samemu zmierzyć się z fabułą. Zapewniam, że całość jest nieźle obmyślona.

Pod względem graficznym Rzeźnik nie odbiega od Zemsty Jamy. Nadal duże wrażenie robi szczegółowość i dokładność świata przedstawionego. Zwracają uwagę spektakularne dwuplanszowe rozkładówki, na których podziwiać możemy zimowy krajobraz angielskich siedemnastowiecznych przedmieść lub spieczone słońcem okolice portu w Batawii. Należy docenić także sam układ karów na planszy, który miejscami bywa delittezaskakujący i nieoczywisty. Rysunek Delitte’a robi na mnie silne wrażenie, choć przeszkadza mi jedna, mała drobnostka: postaci wypowiadają się przez zamknięte usta.

Recenzując jedynkę pisałem: „Serial Krew tchórzy nie jest czystą opowieścią spod znaku płaszcza i szpady. Zawiera wyraziste elementy komiksu detektywistycznego…”. Po lekturze dwójki muszę przyznać, że komiks ma znamiona świetnego kryminału, w którym napięcie wzrasta ze strony na stronę, aż do całkowicie niespodziewanego finału. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się takiego zakończenia. Całość opowieści zostaje wywrócona do góry nogami. Po zdobyciu całkowitej wiedzy warto dyptyk przeczytać raz jeszcze, aby dokładnie poukładać poszczególne elementy układanki i docenić kunszt scenarzysty.

Jean-Yves Delitte (sc. & rys.), „Krew tchórzy #2: Rzeźnik”, tłum. Wojciech Birek, Scream Comics, Łódź 2016.

[scenariusz: 5-, rysunki: 5+, kolory/cienie: 3+]

jean-yves-delittesklep {komiks można kupić tu: klik! klik!}
gildiaRecenzja napisana dla serwisu Gildia Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:

Tagged: , , , , , , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

What’s this?

You are currently reading Krew tchórzy #2: Rzeźnik at Kopiec Kreta.

meta