Y – Ostatni z mężczyzn

06/11/2016 § Dodaj komentarz

Świat bez mężczyzn

Y – Ostatni z mężczyzn to dla mnie komiks szczególny. W 2008 roku, kiedy jeszcze wydawało mi się, y-the-last-man-pia-guerraże o historiach obrazkowych wiem bardzo wiele, zanurzyłem się w magiczny świat skanów. Magiczny, bo było w nim na wyciągnięcie ręki właściwie wszystko, co mnie interesowało, jeśli chodzi o amerykańskie pozycje. Okazało się, że o komiksach nie wiem właściwie niczego; nie znam nie tylko rzeczy opatrzonych zupełnie obcymi dla mnie nazwiskami, ale i wielu dzieł moich ulubionych autorów. O pewnych tytułach, jak Shade, The Changing Man czy Enigma Milligana coś słyszałem (i miałem nawet kilka zeszytów), ale gdzie mi tam było do znajomości całych opowieści. I pośród tego nieskończonego wirtualnego stosu dobra na monitorze mojego komputera zagościła także pozycja: Y – The Last Man Briana K. Vaughana i Pii Guerry. Jak widać, czasami mam szczęście.

Już nie pamiętam, jak trafiłem na ten komiks. Byłem wtedy bezgranicznie zakochany w Vertigo (Mógłbym nawet wytatuować sobie gdzieś ich logo… Dzisiaj tylko biorę taką możliwość pod uwagę, wtedy byłem pewny, że kiedyś tak zrobię.) i chyba po prostu wciągałem wszystko, co wydawali, a pośród skanów mogłem znaleźć… wszystko. Nie chwalę się czytaniem zeskanowanych komiksów, po prostu stwierdzam, jak to wyglądało. Dzięki temu poznałem właściwie nowy świat, a komiks do scenariusza Vaughana stał się jego bardzo ważnym elementem.

To właśnie od pisania o tej serii zacząłem swoją „poważną” przygodę z recenzowaniem historii obrazkowych y-the-last-man– poczułem, że pomimo niewielkiej znajomości tematu, muszę podzielić się swoim entuzjazmem i dać znać każdemu, kto przypadkiem przeczyta moje słowa, jaka jest dobra. Po niemal dekadzie, z radością trzymając w rękach trzy tomy polskiego wydania Ostatniego z mężczyzn, stwierdzam, że ta seria nadal jest tak samo dobra! Nie przemawia przeze mnie żaden sentyment, bo te 8 lat wcześniej nie byłem jednak dzieciakiem, który bezkrytycznie przyjmował każdy nowy komiks. Uważam, że to wciąż jedna z najlepszych graficznych (i nie tylko) historii science fiction, jakie znam.

W cyklu wykreowanym przez Vaughana i Guerrę nie ma już mężczyzn – z niewiadomych przyczyn wyginęli wszyscy, oczywiście poza Yorickiem, czyli tytułowym protagonistą oraz Ampresandem, jego nieznośną małpą. Dlaczego tak się stało? Dlaczego na świecie pozostały same kobiety, z dwoma wyjątkami? Tego z początku nie wiemy, a i później scenarzysta nie serwuje nam banalnego czy oczywistego rozwiązania. W każdym razie przebywający w Stanach Zjednoczonych Yorick ma bardzo ważną misję: jego niedoszła narzeczona jest w Australii, bez jakiegokolwiek kontaktu z naszym bohaterem. Chłopak postanawia ją odszukać, jednakże jeszcze nie wie, że świat ma wobec niego plany, które wcale nie ułatwią jego zadania.

Fabuła serii daje możliwość śledzenia podróży Yoricka po pozbawionym mężczyzn świecie oraz obserwowania jego przemiany z niezbyt odpowiedzialnego i dojrzałego wesołka w zupełnie innego człowieka, obdarzonego bagażem niekoniecznie tylko tych dobrych doświadczeń. Obie sprawy są równie fascynujące, tak samo jak przedstawienie świata, gdzie żyją niemal wyłącznie kobiety. Zapewne wielu czytelników przed sięgnięciem po ten komiks nie zastanowi się dłużej i na poważnie, jak wyglądałby taki świat; brian-k-vaughantymczasem, poza najbardziej oczywistymi sprawami takimi jak nadchodząca wielkimi krokami zagłada całej ludzkości, niesie to za sobą również całą masę innych konsekwencji. Zupełnie zmienia się na przykład układ sił militarnych na Ziemi, a to i tak tylko wierzchołek góry lodowej.

Y – Ostatni z mężczyzn to serial świetnie poprowadzony od początku aż do finalnego epizodu, który pamiętam i wspominam z autentycznym wzruszeniem do dzisiaj (czytelnicy polskiego wydania muszą na niego jeszcze trochę zaczekać). Wzruszeniem z powodu samego wydźwięku historii, jak i wywołanego rozstaniem z postaciami, do których swego czasu zdążyłem się przywiązać (a teraz robię to ponownie…). To seria wypełniona świetnymi pomysłami, wieloma niezapomnianymi dialogami oraz charakterystycznymi dla Vaughana nawiązaniami do popkultury. W dodatku bardzo dobrze narysowana, choć muszę przyznać, że przy takim scenariuszu kadry Guerry stanowią jedynie bardzo udane, ale jednak tło.

Przyjmuję ten cykl niemal bezkrytycznie (chociaż niedawno zacząłem się zastanawiać, czy po wyginięciu mężczyzn jakaś grupa kobiet na pewno zrobiłaby z siebie świętujące nowy stan rzeczy, obcinające sobie piersi Amazonki?) i polecam każdemu, kto ma ochotę na dobre science fiction, dobry komiks… po prostu dobrą opowieść, którą powinien zapamiętać na długo.

Brian K. Vaughan (sc.), Pia Guerra (rys.), „Y – Ostatni z mężczyzn. Tom 1”, przeł. Krzysztof Uliszewski, Klub Świata Komiksu – album 958, Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2016.
Brian K. Vaughan (sc.), Pia Guerra & Paul Chadwick & Goran Parlov (rys.), „Y – Ostatni z mężczyzn. Tom 2”, przeł. Krzysztof Uliszewski, Klub Świata Komiksu – album 992, Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2016.
Brian K. Vaughan (sc.), Pia Guerra & Goran Sudžuka (rys.), „Y – Ostatni z mężczyzn. Tom 3”, przeł. Krzysztof Uliszewski, Klub Świata Komiksu – album 1021, Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2016.

[autor: Michał Misztal]

y-the-last-mansklep{serię można kupić tu: klik! klik!}

Tagged: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

What’s this?

You are currently reading Y – Ostatni z mężczyzn at Kopiec Kreta.

meta