Batman. Długie Halloween

06/11/2014 § Dodaj komentarz

Holiday znaczy śmierć, czyli gdyby Chandler zwiedził Gotham

Dlugie Halloween„Nawet po śmierci rysy Donegana Marra były spokojne, regularne, łagodne (…) Spoczywał bezwładnie na wyściełanym niebieskim krześle biurowym. Cygaro w popielniczce, ozdobionej na brzegu figurką charta z brązu, dopaliło się samo. Lewa ręka zmarłego zwisała obok krzesła, prawa zaś dotykała pistoletu na biurku. Promienie słońca, padające z tyłu przez zamknięte okno, odbijały się na wypolerowanych paznokciach (…) Marr nie żył; nie żył już od jakiegoś czasu.

Wysoki, szczupły mężczyzna o ciemnej cerze w milczeniu opierał się o mahoniową szafkę, nie odrywając wzroku od zmarłego. Ręce trzymał niedbale w kieszeniach eleganckiego garnituru z granatowej serży. Słomkowy kapelusz miał zsunięty na tył głowy. Tylko jego oczy i proste, zaciśnięte usta zdradzały, że to, co się stało, nie jest mu obojętne”. (Raymond Chandler, Hiszpańska krew)

Na blogu Rękopis znaleziony w Arkham Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze: Jeph Loeb„Jeśli mielibyście w życiu przeczytać tylko jeden komiks o Batmanie, to niech to będzie ten”. Warto zacząć recenzję właśnie od tych słów, dodając jednocześnie, że pozytywnych recenzji Długiego Halloween jest w sieci co niemiara. I wszystkie są zasłużone. Grubaśny (ok. 370 stron) komiks duetu Jeph Loeb & Tim Sale (autorzy m.in. świetnie przyjętego Supermana na wszystkie pory roku) to kawał rewelacyjnej, wciągającej rozrywki, choć w zgoła ponurym nastroju. W albumie otrzymujemy wszystko to, czego można by oczekiwać od Batmana: intrygę, całe pokłady mroku, brudne zabójstwa, poczucie beznadziei, ludzkie dramaty, przeszywający dreszczem chichot szaleństwa. Całość podano perfekcyjnie – za pomocą przemyślanych, idealnie skomponowanych kadrów misternie budujących brudny nastrój w klimacie noir. Płynie się przez nie bez najmniejszych zgrzytów, całość układa się w pełną napięcia, jasną i spójną fabułę.

Akcja Długiego Halloween rozgrywa się w Gotham, w scenerii na poły Chandlerowskiej i z Ojca chrzestnego, gdzie dwa zwaśnione mafijne klany toczą ze sobą zimną wojnę. Konflikt zaognia się, kiedy dochodzi do serii tajemniczych morderstw, których ofiarami padają kolejni gangsterzy Carmine „Rzymianina” Falconego. Trup ściele się gęsto, lecz jak się okazuje, nieprzypadkowo, bo pod świąteczny dyktat. Pierwsza ofiara ginie w Halloween, zaś kolejne morderstwa mają miejsce w Święto Dziękczynienia, na Boże Narodzenie, w Sylwestra, na Walentynki, Prima Aprilis i tak przez cały rok, w koło Macieju. Każda zbrodnia okraszona jest stosowną do okoliczności „kokardką”, a przy zwłokach morderca pozostawia jakiś drobiazg.

Seryjny morderca zostaje ochrzczony jako Holiday, a jego krwawa rzeź zaplata sieć wzajemnych podejrzeń. Kim jest Holiday? Czy aby na pewno jest członkiem mafijnej rodzinki konkurencji Rzymianina? A może to kolejny zwyrodniały dziwoląg, którego zrodziło Gotham? Tożsamość egzekutora próbuje ustalić na własną rękę Falcone, jak również „trio sprawiedliwych”: komisarz Gordon, prokurator Harvey Dent i oczywiście sam Batman. Wraz z gęstniejącą atmosferą sprawą zaczyna interesować się z różnych powodów także armia gothamowskich freaków, na czele z Jokerem, Scarecrowem czy psychotycznym Calendar Manem, analizującym śledztwo ze środka hermetycznej celi niczym Hannibal Lecter.

LoebPo pierwszej lekturze Batman. Długie Halloween warto komiks obejrzeć jeszcze raz. Zasługuje on bowiem na to, żeby jak najuważniej prześledzić skomponowane mądrze i z pomysłem kadry. Każdy z nich perfekcyjnie chwyta daną chwilę i aktualnie panujące emocje, pomijając jednocześnie pewne szczegóły (jak np. drobiazgowe tło), by uwypuklić inne, istotniejsze i bardziej symboliczne. Warto wspomnieć, że owo „uszczegóławianie” często występuje w utworach samego Chandlera (wróćcie na moment do cytatu z początku recenzji – wydaje się on żywcem dopieszczonym komiksowym kadrem). Ale opowieść ta świetnie operuje również czymś w rodzaju rysunkowego „uogólnienia” (nie tylko rysunkowego) – naprowadza czytelnika na właściwą ścieżkę, upraszcza, ale w bardzo sprawny sposób, przez co historia wręcz sama się czyta. Mrok, nieustanna gra cieni, wysokie sufity, widowiskowe kadry „z góry”, zmarszczone, nieraz groteskowe, choć proste twarze, ponure okoliczności pogody, poszarpana i powyginana peleryna Mrocznego Rycerza – każdy element scenografii tworzy tu paranoiczną atmosferę grozy.

Świetnie w kadrach tegoż Batmana odnaleźli się dobrze znani wszystkim fanom Mrocznego Rycerza złoczyńcy – m.in. Joker, Trujący Bluszcz (Poison Ivy), Strach na Wróble (Scarecrow), Szalony Kapelusznik (Mad Hatter) czy Człowiek-Zagadka (Riddler). Nagromadzenie złoczyńców przewijających się w tle całej intrygi to gratka dla czytelników, którzy w jednym komiksie mają okazję przeżyć masę ekscytujących spotkań. Straszne twarze antybohaterów nadają historii schizofrenicznych sznytów. Każdy kolejny epizod jest czymś w rodzaju kolejnego aktu mrocznego teatru chorych umysłów. Gdzieś między twardą i przyziemną mafijną przypowieścią, przebrzmiewa szalona fantasmagoria, tak charakterystyczna dla miasta, w którym narodził się Batman.

cat

No i jest jeszcze człowiek. Ponury i bezradny, choć pełen idei w tym ogarniętym szaleństwem i przestępczością mieście. Harvey Dent. Człowiek prawy, który chce zapanować nad chaosem, ale bezlitosna walka o sprawiedliwość uwalnia w nim mroczną stronę. Postać tragiczna. Są też smutne, cierpiące przez to miasto rodziny, żony i dzieci, które nie mogą zasnąć spokojnie. I jest wreszcie Batman, który niezłomnie staje na straży Gotham, choć wciąż ma pod górkę, a momentami wydaje się nawet, że jego żmudna walka jest skazana na niepowodzenie. Kto tym razem wygra? I czy w ogóle ta gra ma sens?

batmanDługie Halloween z dobrymi kryminałami noir łączy jeszcze jedno, a mianowicie świetnie uknuta intryga. Jak w dobrej powieści kryminalnej, do samego końca ciężko domyślić się „kto zabijał”, choć twórcy porozrzucali tu i ówdzie malutkie tropy. Nawet gdy przychodzi punkt kulminacyjny i rozwiązanie zagadki zostaje nam podane jak na tacy, wydawać się może, że „coś się nie zgadza”, że… Wystarczy. Czytanie kryminałów od ostatniej strony to niezbyt dobry pomysł. Zdecydowanie lepszym jest sięgnięcie po sam komiks i zmierzenie się z Holidayem face to face, ponieważ Batman. Długie Halloween to lektura obowiązkowa każdego fana Mrocznego Rycerza, komiksu superbohaterskiego, a może i nawet komiksu w ogóle. Nie tylko na Halloween, ale na cały rok. Na każde święto, które dobrze będzie podczas odwiedzin w Gotham obedrzeć nieco z tradycyjnego lukru.

Jeph Loeb (scenariusz), Tim Sale (rysunki), „Batman. Długie Halloween”, tłum. Tomasz Sidorkiewicz, Mucha Comics, Warszawa 2013.

[autorzy: Dorota Jędrzejewska & Rafał Niemczyk]

gargulecsklep{komiks można kupić tu: klik! klik!}

Tagged: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Dodaj komentarz

What’s this?

You are currently reading Batman. Długie Halloween at Kopiec Kreta.

meta