Łabędzi śpiew #1: Jutro będzie już po nas
19/09/2017 § Dodaj komentarz
Porucznik Katzinski i jego żołnierze
Akcja komiksu Łabędzi śpiew rozgrywa się dokładnie sto lat temu. I wojna światowa w pełnej krasie: nędzne okopy, błoto, brak ciepłych posiłków, bezsensowne szarże pod osłoną prowizorycznych czołgów, beznadzieja i frustracja. Bohaterami są francuscy żołnierze z kompanii dowodzonej przez porucznika Katzinskiego, których poznajemy, gdy wracają z niezbyt udanej wiosennej kampanii. Do Zgromadzenia Narodowego, obradującego w Paryżu, nie docierają prawdziwe informacje o aktualnym stanie działań wojennych. Wysoko postawieni generałowie świadomie wprowadzają w błąd parlamentarzystów.
Jednak jest nadzieja, że sytuacja może ulec zmianie, że niepotrzebne masakry mogą się zakończyć, że wojna może się w końcu skończyć. A to za sprawą tak zwanej Petycji ze wzgórza 108, która – jeśli dotrze do Paryża dokładnie za trzy dni – może odmienić losy zwykłych żołnierzy. W przekazanie dokumentu zostają zaangażowani podwładni porucznika Katzinskiego. I w tym miejscu następuje wolta. Stricte wojenna opowieść przeradza się z pełną niebezpieczeństw, przygodowo-awanturniczą historię. Na plan pierwszy, miast spadających bomb, wysuwają się psychologiczne i fizyczne konsekwencje decyzji podjętych przez występujące postaci. Nie będę szeroko przybliżał fabuły, wspomnę jedynie, że żołnierze wstępują na drogę bezprawia – dezerterują z linii frontu i zostają zabójcami.
Pod względem fabularnym album Jutro będzie już po nas wypada intrygująco. Innym powodem, dla którego warto się z omawianym komiksem zapoznać jest oprawa graficzna autorstwa Cédrica Babouche’a. Dla francuskiego rysownika jest to pierwsza pełnometrażowa przygoda z „kolorowymi zeszytami”, wcześniej pracował przy produkcji filmów animowanych. I trzeba przyznać, że szlify, które zdobył podczas pracy animatora są widoczne gołym okiem: rozedrgana kreska, linie nakładane jedna na drugą oraz przesunięcie koloru względem konturu. Wspomniane zabiegi sprawiają wrażenie, że postaci faktycznie są w ruchu. Sceny rozgrywające się na froncie (wybuchy, szarża czy ucieczka) nakreślone zostały z duża dynamiką i ekspresją. Pod tym względem świetnie wypadają plansze na stronach od 8 do 11. Artysta nieźle sobie radzi z kolorem, który nakłada za pomocą farb wodnych. I chociaż większość plansz ma monochromatyczny charakter, to te, na których ukazana została przyroda, prezentują się nadzwyczaj dobrze. W zestawie dodatków zamieszczonych na końcu tomu możemy zapoznać się z całym procesem powstawania planszy – od pierwszego szkicu, a do finalnego przedstawiania.
Omawiana produkcja jest owocem współpracy pary scenarzystów. Dobrze znanego i cenionego w naszym kraju Xaviera Dorisona (Long John Silver, W.E.S.T., Fechmistrz czy Undertaker) oraz Emmanuela Herzeta. Drugiego z panów możemy kojarzyć z komiksu Wydział Lincoln, który – jak może pamiętamy – został zilustrowany przez naszego rodaka Piotra Kowalskiego. Cieszy, że cykl Łabędzi śpiew to tylko dyptyk. „Jedynka” nie zawodzi, bo kieruje narrację w stronę political fiction. Dlatego chętnie sięgnę po następną odsłonę. A was tymczasem namawiam na bliższe zapoznanie się z podwładnymi porucznika Katzinskiego.
Xavier Dorison & Emmanuel Herzet (sc.), Cédric Babouche (rys.), „Łabędzi śpiew #1: Jutro będzie już po nas”, tłum. Jakub Syty, Scream Comics, Łódź 2017.
[scenariusz: 4, rysunki: 4-, kolory/cienie: 3]
{komiks można kupić tu: klik! klik!}
Recenzja napisana dla serwisu Gildia Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:
Tagged: Cédric Babouche, Déjà morts demain, Emmanuel Herzet, gildia komiksu, I wojna światowa, Jutro będzie już po nas, komiks europejski, komiks historyczny, Le chant du cygne, Le Lombard, political fiction, recenzja, Scream Comics, seria Łabędzi śpiew, tom 1, xavier dorison, Łabędzi śpiew
Dodaj komentarz