Sykes

04/08/2017 § 3 Komentarze

 Sceny z życia szeryfa

Jeszcze cztery czy pięć lat temu w Polsce ukazywało się niewiele komiksów. Fani opowieści obrazkowych mogli kupować właściwie każdą kolejną produkcję. Aktualnie nie jest już to możliwe, gdyż co miesiąc na półki księgarskie trafia kilkadziesiąt nowych pozycji. Różnorakich, od superhero po tytuły dla dzieci, od alternatywy po „frankofony”. Dlatego kupujący z większym rozeznaniem i selekcją rozbudowują swoje domowe kolekcje. Osobiście stawiam na westerny – pod tym kontem rozwijam swoją biblioteczkę. Rodzimi wydawcy regularnie dostarczają kolejne albumy, które mogę odstawić na tematyczną półeczkę, gdzie stoją już: Comanche, Ringo, Blueberry, Undertaker, Lucky Luke oraz Sykes. Nad ostatnią pozycją, która ukazała się nakładem Scream Comics, chciałbym się dziś pochylić.

Album rozpoczyna się sceną rozgrywającą się w małej, żyznej dolinie. Pewien ubrany na czarno jeździec podjeżdża pod samotnie stojący dom i prosi bawiącego się w obejściu chłopca o wodę. Dochodzi do nieporozumienia. Z domu wychodzi kobieta z obrzynem w rękach. Grzecznie „sugeruje” mężczyźnie by się nie zatrzymywał i jechał dalej swoją drogą. Na szczęście udaje się uniknąć strzelaniny. Kobieta opuszcza broń, gdy mężczyzna unosi klapę kurtki i pokazuje wpiętą na piersi gwiazdę szeryfa. Przed odjazdem ostrzega panią Starret o grasującej gdzieś w pobliżu bandzie nikczemnych przestępców.

Tak przedstawia się pierwsze spotkanie chłopca Jima Starreta oraz mężczyzny imieniem Sykes, który nosi pseudonim ‘Wyrok’. Dlaczego ‘Wyrok’? Już odpowiadam, cytując scenarzystę, „(…) jak dopadnie swoją zdobycz, a zawsze ją dopada, wierz mi, sądzi, skazuje i dokonuje egzekucji za jednym zamachem”. Tak, główny bohater jest poniekąd westernową wersją Sędziego Dredda czy Ronana Oskarżyciela. Sykes jedzie do miasteczka, gdzie ma spotkać się z przyjacielem od krwawej, ale legalnej roboty. On i O’Malley mają zapolować na bandę Claytonów, która – co wcale nie dziwi – noc wcześniej napadła na farmę pani Starret. Małoletni Jim był świadkiem dantejskich, nieludzkich scen. Dlatego, mimo sprzeciwu szeryfa, bierze aktywny udział w obławie na oprychów. Tytułowy bohater ma z nimi do wyrównania swoje prywatne rachunki.

Pod względem fabularnym album jest ciekawie skonstruowany. Całość w trzech czwartych przebiega utartymi szlakami, jakimi zwykle podążają tego typu historie, rozgrywające się na Dzikim Zachodzie. Dużo ciekawiej przedstawia się końcówka komiksu, gdzie Pierre Dubois w telegraficznym skrócie ukazuje kolejne lata „pracy” pary szeryfów, aż do ponownego spotkania protagonisty z Jimem, który dorósł, okrzepł i wyrobił sobie własne zdanie o wydarzeniach rozgrywających się na pograniczu.

Za oprawę graficzną odpowiada, dotąd nie prezentowany w Polsce, francuski artysta Dimitri Armand. Rysownik stawia na realizm. Postaci ukazane są zgodnie z normami anatomicznymi i fizjonomicznymi. Na uwagę zasługuje także wysoka dynamika ruchów oraz gestów. Całość narysowana została mięsistą, tłustą kreską. Ilustracje obwiedziono mocnym, wyraźnym konturem. Twórca mniej uwagi przywiązuje do tła i drugiego planu, który zwykle ograniczony zostaje do barwnej plamy.

Lubię komiksowe westerny. Pewnie dlatego omawiany tom przypadł mi do gustu. Jestem przekonany, że osobom o podobnym „skrzywieniu” Sykes się spodoba.

Pierre Dubois (sc.), Dimitri Armand (rys.), „Sykes”, tłum. Jakub Syty, Scream Comics, Łódź 2017.

[scenariusz: 4-, rysunki: 4, kolory/cienie: 4]

  {komiks można kupić tu: klik! klik!}

gildiaRecenzja napisana dla serwisu Gildia Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:

Tagged: , , , , , , , , , , , , , ,

§ 3 Responses to Sykes

Dodaj komentarz

What’s this?

You are currently reading Sykes at Kopiec Kreta.

meta