Bohater Sarah Waters, podejrzany o morderstwo, czyta magazyn komiksowy dla dzieci

28/06/2015 § Dodaj komentarz


Sarah Waters by Paul Tuller

Sarah Waters by Paul Tuller

Sarah Waters, „Za ścianą”, tłum. Magdalena Moltzan-Małkowska, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

– (…) I co robił?
– Czytał Brytyjskiego chłopca, proszę pana.
Tu pan Ives zamarł, a sędzia wychylił się jeszcze bardziej z krzesła i przystawił do ucha zwiniętą dłoń.
– Co świadek mówi?
– Świadek powiada nam, wysoki sądzie, że tamtego wieczoru jej syn czytał Brytyjskiego chłopca. Zdaje się, że to…
– Wiem, co to takiego. Mój wnuk czyta to samo. Pani Ward… – sędzia zwrócił się do kobiety, wykrzywiony na twarzy – są ma pani uwierzyć, że jej dziewiętnastoletni syn, którzy włóczy się po nocnych klubach i tancbudach, spędził z panią piątkowy wieczór na lekturze komiksu dla dzieci?

bop1920ap  bop1920may   $_35        bop1920feb

Komiksy Tove Jansson a sprawa ciężarnych kobiet

18/03/2015 § Dodaj komentarz


Kolejne pokolenie

tove jansson wiadomoscProszę się nie bać, ale czy w ogóle zrozumiała pani, jaki wpływ mają pani gazetowe komiksy na ciężarne kobiety, jaką ponosi pani odpowiedzialność?! Czy w ogóle zrozumiała pani, co może oznaczać dla ciężarnych, kiedy cały czas, cały czas muszą konfrontować się z tymi „nosami” – jak pani myśli, jak będzie wyglądało kolejne pokolenie

Tove Jansson, „Wiadomość”, przeł. Teresa Chłapowska, Justyna Czechwska, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2015, str. 313.

muminek na glowie

O pochodzeniu samotności

17/05/2014 § Dodaj komentarz


joanna karpowicz

Trudno wierzyć w cokolwiek, kiedy jest się samemu i nie można z nikim o tym porozmawiać. Właśnie w tym czasie Drogo zauważył, że ludzie, nawet jeśli się kochają, zawsze pozostają sobie dalecy; że jeśli ktoś cierpi, to ból należy tylko do niego i nikt inny nie może odeń przejąć nawet najmniejszej części; że jeśli ktoś cierpi, inni tego nie odczuwają, nawet gdy ich miłość jest wielka, i stąd pochodzi samotność w życiu.

Dino Buzzati, „Pustynia Tatarów”, przeł. Alojzy Pałłasz, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2005, s. 142.

– – –
[Powyższy fragment, podczas lektury, skojarzył mi się z obrazem The Fifteenth autorstwa Joanny Karpowicz; ilustrację zaczerpnąłem stąd: klik! klik! polecam także śledzić stronę Joanny na fb tu: klik! klik!]

Adam Pluszka: Giną lwy w Bagdadzie

03/02/2014 § Dodaj komentarz


Pride of Baghdad

Giną lwy w Bagdadzie / BBC News

Radkowi Korzyckiemu

I
Cztery wygłodniałe lwy, które uciekły
z bagdadzkiego zoo, zostały zastrzelone
przez amerykańskich żołnierzy, mówi wojsko.
Dwa lwy rzuciły się na oddział, oddział

otworzył do nich ogień, mówi jeden z żołnierzy.
Oprócz lwów z zoo zbiegło kilkaset zwierząt.
Wiele z nich zostało ukradzionych albo uciekło
wskutek zajęcia stolicy Iraku przez Amerykanów.

Złodzieje zostawili jednak w klatkach
siedem lwów i dwa tygrysy, których
przez dziesięć lub więcej dni nikt nie karmił.
Dwa lwy natarły na naszych chłopców,

musieliśmy je zdjąć (sierżant Matthew Oliver).
Sierżant Matthew Oliver powiedział,
że trzy lwice i jeden samiec wydostali się,
pazurami wydrapując dziurę
w rozpadającej się ścianie zagrody.

Dwa lwy natarły na naszych chłopców.
Musieliśmy je zdjąć, powiedział.
Dyrektor zoo przyszedł następnego dnia
i był trochę przybity, ale
myślę, że zrozumiał, powiedział.

Leoes-de-bagda

II
Trzeci regiment piechoty, który kontroluje
Bagdad, postawił wartowników przy zoo,
by chronić wielkie koty oraz dwa
niedźwiedzie, które same wróciły za kraty.

Pozostałe przy życiu zwierzęta są obecnie
regularnie karmione z zaopatrzenia
przekazywanego przez Kuwejt. Jak wynika
z jednego z raportów napływających ze stolicy,

tygrys syberyjski należący do syna Saddama
Husajna, Udaja, wygląda na zdrowszego od innych.
Udaj Husajn trzymał lwy także w swoim
prywatnym zoo na terenie pałacu prezydenckiego.


(Ostatnia aktualizacja: Wtorek, 22 kwietnia 2003, 11.28 GMT 12.28 UK)

Adam Pluszka, „Giną lwy w Bagdadzie / BBC News”, {w:} „Zestaw do besztań”, WBPiCAK, Poznań 2014.

lwy

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Layout 1

Brian K. Vaughan (scen.), Niko Henrichon (rys.), „Lwy z Bagdadu”, tłum. Tomasz Sidorkiewicz, Mucha Comics, Warszawa 2008.

Komiks nadal można kupić w Polsce, np. tu: klik! klik! 

Bohaterki Alice Munro też czytają komiksy

10/10/2013 § 1 komentarz


– Chciałabym być taka dobra jak ty. Z arytmetyki – powiedziałam i poczułam się osobą wielkoduszną.
– Za to ja jestem kiepska z ortografii – stwierdziła. – Robię najwięcej błędów i mogę nie zdać.
Jednak nie była tym jakoś szczególnie przejęta, raczej zadowolona, że może powiedzieć o sobie coś szokującego. Wciąż miała odwróconą głowę, nie patrzyła na mnie, lecz na zaspy brudnego śniegu zalegającego wzdłuż Victoria Street. Gdy mówiła, wydawała dziwny dźwięk, jakby zwilżała usta językiem.
– Na pewno zdasz – starałam się ją pocieszyć. – Jesteś taka dobra z arytmetyki. Kim będziesz, gdy dorośniesz?
Myra wyglądała na kompletnie zaskoczoną.
– Będę pomagać mojej mamie – oznajmiła. – I pracować w sklepie.
– No a ja to bym chciała zostać stewardesą – powiedziałam. – Ale nikomu nie mów. Niewiele osób o tym wie. Steve Canyon – Na pewno nie powiem – odparła Myra. – Czytasz może w gazecie komiks o Stevie Canyonie?
– Tak. – Zdumiało mnie, że Myra lubi komiksy i w ogóle może ją zainteresować coś innego poza szkołą.
rip kirby – A o Ripie Kirby?
Little Orphan Annie– Znasz komiks Mała sierotka Annie?

Alice Munro, Dzień motyla, {w:} „Taniec szczęśliwych cieni”, przeł. Agnieszka Kuc, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013, str. 166.


Alice MunroWczoraj po południu pada pytanie: „Kto w tym roku dostanie literackiego Nobla?”. Odpowiadam, prawie na odczepnego, Alice Munro. A dziś okazuje się, że oddałem celny strzał. Mogłem postawić u buchmacherów…

Seamus Heaney też czytał komiksy

08/08/2013 § 2 Komentarze


Oczywiście, zawsze na podorędziu były pisma religijne, (…). Bardziej atrakcyjny był Kot Korky we wspaniałym technikolorze i Wielgachne Ja-jo w „Dandy” i w „Beano”. Na pierwszych stronicach tych komiksów, jak po otwarciu magicznego okna, natrafiało się na takich bohaterów jak Dan Desperat, Lord Zadarty Nos, Horace Głodomór, Wścibska Kaśka, Juliusz Cyzer i Jimmy za swoją Czarodziejska Przepaską, którzy zapewne pierwsi dali mi przedsmak uciech płynących z czytania powieści. Komiksy kursowały w szkole z rąk do rąk, zazwyczaj mocno podniszczone, ale od czasu do czasu matka przywoziła z Castledawson komiks nowy, bez jednego zagięcia, a jego kilka podstawowych barw krzykliwie zapowiadało emocje, jakich miał dostarczyć. LI'L ABNERSporadycznie też, z niedaleko położonej amerykańskiej bazy lotniczej – cały kolorowy, od początku do końca – pojawiał się jakiś komiks amerykański, z Li’l Abnerem, Ferdinandem i z Blondie, którzy mówili językiem, jakiego nie znał nawet Pat McGuckin. Champion
Nowe komiksy kupowało się w domu niechętnie, nie dla jakiejś wybredności pedagogicznej, ale z powodu połączenia dwóch poglądów: wyciągały z kieszeni pieniądze i działały trochę tak jak wąski koniec klina, bo jeśli wpuściło się je za próg, to za nimi cisnęły się „Empire News”, „Thompson’s Weekly”, „Tit-Bits” i „News of the World”. roverNiemniej udało mi się w końcu namówić matkę, żeby regularnie zamawiała „Championa”, komiks bez porównania wyższej klasy, w którym wyróżniała się powstać w stylu „Biggles Wraca” imieniem Rogan Kamienna Pięść, a także Rudy Piernik (chłopczyna, który podbiera innym cały miód, jak to się mówiło w południowym Derry) i tajny agent Colwyn Duńczyk. Mając „Championa”, mogłem się już wymieniać na „Rovera”, „Hotspura”, „Wizarda” i na każdą inną papkę, jakiej tylko dostarczały prasy starej Anglii. Przelatywałem przez te wszystkie „e-tamy”, „o-rany”, „ojejki” i „psiajuchy”, i odlatywałem całkiem ukontentowany.

Seamus Heaney, Mossbawn 2. Czytanie, {w:} „Kolejowe dzieci”, przeł. Piotr Sommer, Biuro Literackie, Wrocław 2010, str. 35-36.


[Seamus HeaneySeamus Heaney – poeta irlandzki, laureat literackiej Nagrody Nobla z 1995 roku; jeden z moich ulubionych poetów języka angielskiego]


{rysunek poety: Marian Churchland}

Sikorka na paradzie

23/01/2013 § 1 komentarz


Na parapecie za oknem Maytree zobaczył sikorkę – jej oddech kondensował się wokół dzióbka w białym kłębuszku pary, wyglądającym jak komiksowy dymek, w którym powinien widnieć jakiś dowcipny tekst. Gdy pierwszy kłębuszek zniknął, pojawił się drugi, potem trzeci i tak dalej; przypominało to kanonadę pereł.

[Annie Dillard, „Państwo Maytree”, przeł. Maciej Świerkocki, Wydawnictwo Literackie, wyd. I, Kraków 2010, s. 223.]


DillardKsiążkę Annie Dillard zacząłem czytać dawno temu, gdzieś w podróży. Przeczytałem jakieś 50 stron i odłożyłem. Trochę sobie poleżakowała, wśród innych zaczętych i niedoczytanych książek. W końcu wczoraj w nocy po nią sięgnąłem i skończyłem. Czy warto było? Nie.
Powieść jest nudna. Sposób prowadzenia narracji nie wciąga, ale nie to jest największy problemem. Są nim postaci, bohaterzy skądinąd dramatycznych przeżyć, a jednak są ‘papierowi’, nie ma w nich krwi, żółci, emocji. Zatopieni w swoich wewnętrznych rozważaniach, wszystko ‘z zewnątrz’ przyjmują ze stoickim spokojem i niczym buddyjscy mnisi akceptacją, nawet najstraszniejsze, zrządzenia Losu.
Z wiadomych względów fragment powyżej został przeze mnie wynotowany. Pierwotnie chciałem umieścić sam cytat z jakimś ładnym rysunkiem sikorki, ale nie udało mi się znaleźć żadnego komiksowego rysunku, który by mi się spodobał. Przyznaję, nie szukałem jakoś bardzo dogłębnie.
Ponieważ przypomniałem sobie o albumie Hilda and the Bird Parade Luke’a Pearsona, wówczas mnie olśniło.
Hilda and the Bird ParadeO samej książce chciałbym kiedyś napisać poważny tekst, coś więcej niż tylko recenzję. Zresztą cała seria, z bohaterką o imieniu Hilda, mająca niebieskie włosy a na głowie mały, czarny beret z antenką, która liczy sobie na chwile obecną trzy tomy, warta jest uwagi. To wspaniały komiks dla dzieci, choć oczywiście, jak to często bywa sytuacjach, gdy mamy do czynienia ze świetnymi książkami, nie tylko. Pięknie wydany, jak wszystkie publikacje Nobrow, ale mam wrażenie, że w wypadku tej książki wydawca się postarał jeszcze bardziej niż zwykle. Szczególnie po albumie Hilda and the Midnight Giant, który zdobył w ubiegłym roku podczas British Comic Awards główną nagrodę Young People’s Comic Award. A album Hilda and the Bird Parade, mimo że od premiery minęły niespełna dwa miesiące, jest nominowany w kategorii komiks dziecięcy do nagrody podczas Festival International de la Bande Dessinée d’Angoulême.
Co prawda w Paradzie… nie występuje żadna sikorka (chyba, jeśli wziąć pod uwagę dość uproszczony sposób przedstawiania ptaków przez autora), to przecież wydawnictwo Nobrow na swoim blogu promowało książkę rysunkiem przednim Luke’a: How to Draw Birds. How-to-Draw-Birds-Luke-Pearson-Nobrow

Dodatkowo na stronie „The Guardian” ukazał się, przygotowany przez niego, cały podręcznik: Jak narysować ptaki?

Luke Pearson's How to Draw... birds 10
Próbowałem zastosować się do jego rad, ale wychodzą mi same potworki, żaden z nich nie przypomina sikorki. Ech.
Może wśród czytelników tego wpisu jest ktoś zdolniejszy ode mnie?

hilda{zresztą na stronie dziennika „The Guardian” jest cały zestaw podręczników Jak narysować… wilka, lista, krokodyla, smoka, itd.}

Józef Czapski: rysunki, słowa i akwarele

19/07/2012 § Dodaj komentarz


„Decyduję się na rozrzutność. Będę rysował na białych dużych stronach, nie zapełniając ich potem pismem. Jeżeli rysunek żyje swoim życiem, coraz więcej znaczy czystość białej strony, wielki biały margines. Stosunek tej bieli do samego rysunku jest pierwszorzędnym elementem samego działania.
Pierwszy dzień pracy trochę chaotycznej, ale intensywnej. Pisanie niszczone rysowaniem i akwarelą. Patrzę na dwa kolorowane rysunki zupełnie złe. Rysunek mięciutkim ołówkiem, zaledwie zaznaczony, był dobry. Akwarelę wszystko splątałem, choć właśnie widzenie kolorowe było silne i takie czyste. Teraz patrząc na ostatnie i przedostanie moje płótna – Metra – uderza mnie, że są przecież gorsze od rysunków, nawet tych z akwarelą. I to wcale nie jest ani konieczne, ani definitywne. Sam rozwój, waga oleju jest, musi być, inna niż akwarela. Naśladowanie rzuconego rysunku to nie wyjście. I już dziś widzę, jak próbować te swoje Metra pchnąć na drogę olejną, samodzielną. Czy potrafię? Może więc wrócić do kobiety czerwonej nad morzem, przyjrzawszy się akwareli i biorąc z niej intensywność bez naśladowania. W imaginacji to wszystko widzę ale w praktyce jakbym się bał affronter to płótno. Tyle porażek na tej drodze”.


[Józef Czapski, „Wyrwane strony”, Wydawca Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2010, s. 42.]
[rysunki i akwarele „cytuję” za: „Czapski: rysunki”, {w:} dwutygodnik.com, nr 60/2011.]

W kopalniach Patagonii

17/07/2012 § Dodaj komentarz


Śniło mi się, że pojechałem na wycieczkę do Patagonii. Podróżowałem przez pustkowia składanym rowerem, gdy nie były mi potrzebny, chowałem go pod materac łóżka. Wiało, jakby mi chciało głowę urwać. Rafał Wójcik był moim przewodnikiem, ale nie było go razem ze mną. Wyświetlał mi się w telefonie.
Z dziećmi, które mieszkały w podziemnym mieście, rozmawiałem po polsku.
Czułem się bardzo przygnębiony. Na coś parzyłem, długo, nie pamiętam na co, ale nie podobało mi się to. Zrozpaczony dziurami w pamięci.
Chodziłem między bezdomnymi biedakami, którzy leżeli pokotem na mokrym chodniku pochyłej sztolni. Czułem stęchliznę i butwiejące drewno stempli. Szarpałem śpiących, ubrania się rozrywały, szmaty zostawały mi w dłoniach, pytałem: Gdzie jest panna Mirabelka? Nikt mi nie odpowiedział. Nie usłyszałem nawet: „Nie”, tylko pytające, szeroko otwarte oczy, wpatrzone we mnie. Sztygar podszedł i zagadnął: „Nie trudź się, oni czekają na Arcyksięcia. Masz coś na obiad? Może marchewkę?”. Nie miałem.


– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
{oniryczna inspiracja – przedsenna lektura: Lewis Trondheim (scen. & rys.), „Lapinot i marchewki z Patagonii”, tłum. Magdalena Kurzyna, Mroja Press, Warszawa 2009.}


Where Am I?

You are currently browsing the Odniesienia category at Kopiec Kreta.