Bękarty z południa # 3 Powrót do domu

26/07/2017 § Dodaj komentarz


 Wszyscy dybią na biednego trenera

Trzeba przyznać, że Jason Aaron wystawia cierpliwość i lojalność czytelników serii Bękarty z południa na próbę. Fabuła „jedynki” i „dwójki” skupiała się na budowaniu mitu trenera drużyny Rebeliantów, Eulessa Bossa, który twardą ręką rządzi całym hrabstwem Craw. Album Powrót do domu w niewielkim stopniu posuwa akcję do przodu. Wciąż najważniejszy jest Boss, jego „zmagania” z nieprzyjemną rzeczywistością oraz umacnianie autorytetu, który zbudowany jest na strachu.

W bieżącej odsłonie pomieszczono pięć oryginalnych zeszytów serii. Każdy z nich stanowi oddzielny rozdział, który poświęcony został innej postaci. Większość ma na pieńku z Bossem. Elementem spajającym poszczególne fabuły są przygotowania do meczu (i sam mecz) Rebeliantów z drużyną hrabstwa Wetumpka, który ma odbyć się na miejscowym boisku. Trener ze wszystkich stron słyszy, że nie może sobie pozwolić na przegraną. Pętla wokół jego szyi zacieśnia się z każdą kolejną sceną. Trzeba przyznać, to się scenarzyście udało: prawie czujemy przyspieszony puls, krótki i płytki oddech oraz narastającą złość i frustrację trenera.

W pierwszej opowieści poznajemy bliżej miejscowego szeryfa, który lata temu grał w drużynie Rebeliantów. Był świetnie zapowiadającym się zawodnikiem, ale dzięki „pomocy” mentora jego gwiazda szybko zgasła. Teraz jest stróżem prawa na usługach zbira, co potęguje u niego poczucie straty i zmarnowanego życia. W drugiej fabule wespół z miejscowym kaznodzieją spędzamy cały jeden boży dzień z psychopatycznym Esawem Goingsem. Dla kapłana jest to sądny dzień; jego wiara (w Boga i siebie) zostaje wystawiona na próbę. W kolejnej poznajemy mieszkającego w leśnej głuszy diakona Boone’a, który prawnie nie rozstaje się ze swoim łukiem. I ma w planach zapolować na „grubszą zwierzynę”, ale o tym pewnie będzie w kolejnych odcinkach serii. Dalej rozdział poświęcony małoletniemu Tadowi, który – jak pamiętamy – został bardzo dotkliwie pobity i aktualnie leży w śpiączce na oddziale intensywnej terapii w miejscowym szpitalu. W końcu przychodzi czas na najważniejszy mecz sezonu.

Ostatnia część poświęcona została córce Earla Tubba, która zakończyła swoją turę w Afganistanie i miast wrócić do matki, decyduje się odwiedzić chatę ojca. Jeśli mam być szczery, to biorąc pod uwagę zakończenie „dwójki” sądziłem, że cały bieżący tom poświęcony zostanie bezpośredniej konfrontacji dziewczyny z trenerem. A tu takie zaskoczenie. Jason Aaron wodzi czytelnika za nos. Pewnikiem Roberta Tubb i Euless Boss w końcu kiedyś staną twarzą w twarz, ale kiedy?

Wizualnie niewiele się zmienia. Jason Latour nadal raczy czytelnika mało przyjemnym obrazem południa Stanów Zjednoczonych, gdzie wszyscy mieszkańcy – nawet dzieci – mają szkaradne rysy twarzy, a główny bohater wygląda jak potwór. Na pierwszy rzut oka żadna z występujących postaci nie wzbudza u czytelnika sympatii.

Na album Powrót do domu możemy spojrzeć jak na zbiór opowiadań osadzony w scenerii południa Stanów. Scenarzysta zafundował czytelnikowi emocjonujące spotkanie z „uroczymi” mieszkańcami tego regionu. Omawiana część jawi się jako swoisty antrakt między kolejnymi wydarzeniami nadrzędnej fabuły. Choć z drugiej strony, czy ktoś, po przeczytaniu wszystkich trzech odcinków, może z pełną precyzją powiedzieć, na czym dokładnie polega wątek główny?

 Jason Aaron & Jason Latour (sc.), Jason Latour & Chris Brunner (rys.), „Bękarty z południa #3: Powrót do domu”, tłum. Robert Lipski, Mucha Comics, Warszawa 2017.

[scenariusz: 4, rysunki: 4+, kolory/cienie: 5-]

  {komiks można kupić tu: klik! klik!}

Recenzja napisana dla serwisu Aleja Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:

Bękarty z południa # 2: Na boisku

06/09/2016 § Dodaj komentarz


To jest potwór, co się zowie

southern-bastardsDrugi tom serii Bękarty z Południa, noszący podtytuł Na boisku, to stosunkowo niewielkiej objętości propozycja. Całość (razem z galerią okładek, szkicami i biogramami autorów) liczy sobie niewiele ponad 100 stron. Fabularnie rzecz koncentruje się na postaci trenera Pędzących Rebeliantów, który – jak pamiętamy – odegrał bardzo krwawą rolę w pierwszej odsłonie cyklu (klik! klik!).

Euless Boss, bo o nim mowa, najpierw pojawia się na pogrzebie Earla Tubba, a potem bezczelnie informuje swoich przydupasów, że postanowił opłacić nagrobek mężczyzny, którego kijem zatłukł na śmierć. Nie można powiedzieć, aby miał z tego powodu jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Na tyle, na ile scenarzysta odsłania przed czytelnikami jego emocje, to możemy powiedzieć, że trener czuje wyraźną niechęć do wszystkich, którzy wiedzieli i nic nie zrobi, którzy nie powstrzymali bestialskiego ataku. A było ich sporo…

W albumie poświęca się sporo uwagi przeszłości bohatera, którego najmłodsze lata nie były różowe. Powiedzmy wprost: chłopak nie miał łatwego życia. bekartyzpoludniaPółsierota, bo matka zmarła. Wychowywany przez ojca, który był bimbrownikiem, dziwkarzem i okrutnikiem. Choć słowo „wychowywany” to za dużo powiedziane. Rodzic prawie się nim nie interesował, bo miał go za nieudacznika. I faktycznie nim był. Nie szło mu w szkole, z dziewczynami, nawet na boisku sobie nie radził. Trener i inni gracze próbowali wybić mu z głowy miłość do futbolu, ale chłopak był z niego uparty. Zresztą poza grą nie miał nic innego, nic swojego. Zgodnie z amerykańską mitologią, przekazywaną i powielaną przez produkty popkultury wszystko się nagle zmieniło, gdyż zaprzyjaźnił się z niewidomym, czarnoskórym mężczyzną, który wziął go pod swoje opiekuńcze skrzydła i zrobił z niego prawdziwego gracza.

Młodociany Boss to osoba bez życiowych perspektyw, która poza hrabstwem Craw nie ma szans na lepsze życie. Dobrze sobie z tego zdaje sprawę, dlatego zrobi wszystko, aby właśnie tu być/zostać „kimś”. Nic nie jest mu dane, o wszystko musi walczyć (dosłownie i metaforycznie), bo nie szanują go ani ojciec, jason-latourani rówieśnicy, ani „koledzy” z boiska. Pewnie dlatego ze wszystkich sił broni swojej późniejszej uprzywilejowanej pozycji.

Rysunki Jasona Latoura stanowią bardzo pozytywny, choć wcale nie piękny, element składowy komiksu. Postaci zostały narysowane wyraźną i kanciastą kreską, obwiedzione są ostrym konturem, dzięki czemu wyraźnie odcinają się od tła. Rzuca się w oczy, że w albumie prawie nie spotkamy osób, które byłby ładne lub nie miałyby jakiejś fizycznej skazy: podkrążone oczy, zapadnięte policzki czy kartoflane nosy, powyginane artretyzmem palce, panowie i panie z wyraźną nadwagą. Lubię rysunki tego artysty. W recenzowanym tomie irytuje mnie kolorystyka. Rozumiem, że ograniczenie palety barw jest zabiegiem celowym. Jednakże nie widzę żadnego sensownego uzasadnienia dla wciskania czerwieni w każdą pustą przestrzeń kadru.

Zastanawiam się, czy Jason Aaron przybliżając nam „drogę przez mękę” jason-aaronswego bohatera, chciał wzbudzić w czytelnikach sympatię i jakoś usprawiedliwić jego późniejsze postępowanie. A może scenarzyście zależało na tym, aby pokazać, że potworne okoliczności zrobiły z niego potwora. Jeśli tak, to w moim wypadku pisarz przestrzelił. Dla mnie Euless Boss jest przestępcą i żadne z jego wcześniejszych doświadczeń i przeżyć nie usprawiedliwiają zbrodni, którą popełnił w pierwszym albumie. Oczywiście poznanie realiów, w których przyszło dorastać „trenerowi”, pomaga nadać aroganckiej postawie drugiego dna, ale nadal jest ono płytkie i przewidywalne. Przyznaję, jestem dwójką rozczarowany.

Jason Aaron (sc.), Jason Latour (rys.), „Bękarty z południa # 2: Na boisku”, tłum. Robert Lipski, Mucha Comics, Warszawa 2016.

[scenariusz: 3, rysunki: 5-, kolory/cienie: 4-]

southern-bastards-2sklep{komiks można kupić tu: klik! klik!} Recenzja napisana dla serwisu Aleja Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:

Bękarty z południa # 1: Był to facet, co się zowie

30/01/2016 § Dodaj komentarz


Żeberka w krwawym sosie

Here Was A ManJeszcze nim komiks Bękarty z Południa trafił do krajowych księgarń przez facebooka i fora internetowe przetoczyła się wielka fala pozytywnych informacji odnośnie pozycji. Chyba żaden inny komiks wydany w ubiegłym roku w Polsce nie otrzymał a priori tylu pochlebnych komentarzy, takiego wsparcia i kredytu zaufania. Część osób wypowiadała się na podstawie przeczytanego wcześniej oryginału. A druga część na podstawie lektury wcześniejszych dzieł Jasona Aarona, choćby Men of Wrath czy Scalped. Dałem się ponieść fali, założyłem, że jest świetny komiks i że muszę go przeczytać. Teraz, już po lekturze, zastanawiam się, czy faktycznie jest on taki genialny?

Pierwsza odsłona serialu nosi tytuł Był to facet, co się zowie. Jason LatourW tomie opowiedziano historię niejakiego Earla Tubba. Emerytowanego weterana wojennego w słusznym wieku, który po wielu, wielu latach nieobecności przyjeżdża do rodzinnego miasteczka w Alabamie. Przyjechał w konkretnym celu, aby pozamykać wszystkie sprawy związane z jego ojczulkiem. Początkowo planował zostać nie dłużej niż trzy dni, tyle tylko ile potrzeba, aby sprzedać dom Berta Tubba. Ojciec Earla pełnił kiedyś funkcję szeryfa w hrabstwie Craw (fikcyjnym), słynął z zawziętości i specyficznie rozumianej praworządności, a sprawiedliwość wymierzał wielkim kijem bejsbolowym.

Protagonista chciałby jak najszybciej wyjechać ze znienawidzonego miasteczka. Jednak po spożyciu popołudniowej porcji żeberek w sosie BBQ, nieopatrznie staje w obronie dawnego szkolnego kolegi, zadzierając tym samym z ludźmi trenera lokalnej drużyny futbolowej. Euless Boss, wraz ze swoimi umięśnionymi i wytatuowanymi przydupasami, trzęsie całym miasteczkiem. Mieszkańcy zwracają się do niego per Trenerze Boss i wszyscy, bez wyjątku, się go boją. Widać, trafił swój na swego, bo naszego bohatera nie da się tak łatwo zastraszyć…

Scenarzysta, komponując tło swojej opowieść, posługuje się wyświechtanymi kliszami, związanymi z postrzeganiem amerykańskiego Południa. BBQNa warsztacie ma zestaw kilku ogranych stereotypów. Na plus należy autorowi zapisać, że ich nie wzmacnia, a podejmuje próbę konstruktywnego demontażu. Stara się je w jakiś sposób przełamać. Dla przykładu: Południe słynie z wyraźnych problemów z rasizmem, a córka Earla jest afroamerykanką. Główne postaci dramatu są niezwykle wyraziste, granica między pozytywnymi a czarnymi charakterami jest płynna. Bardziej związana jest z oceną pobudek, a nie samych działań, bo te są naganne. W pamięć zapadają także kreacje postaci dalszego planu, m.in. chłopiec imieniem Tad czy aktualnego szeryfa. Większość wydarzeń podlanych została dużą ilością krwi. Cała ta brutalność, mordobicie i łamanie kości wzbudza mój sprzeciw.

Fabuła jest interesująca i wciąga od pierwszej do ostatniej planszy. Chwilami akcja prze do przodu z siłą lodołamacza, ale także we właściwych momentach wyhamowuje, dając czytelnikowi chwilę na złapanie oddechu. Do tego służą właściwie rozplanowane retrospekcje oraz „refleksyjne” sceny. Użyłem cudzysłowu, ponieważ wspomniane sceny niekoniecznie są lekkie, choćby dumanie bohatera nad grobem ojca czy wizyta w szpitalu. Warstwa graficzna dobrze pasuje do opowieści. Postaci narysowane przez Jasona Latoura nie są piękne, mają szkaradne rysy twarzy, połamane nosy, krzywe zęby. Nawet czirliderki są pokraczne i nieatrakcyjne.

Był to facet, co się zowie to rozbiegówka, zawiera pierwsze cztery zeszyty serii, Jason Aaronktóra wciąż jest w produkcji. Pod koniec lutego w USA ma się ukazać zeszyt oznaczony numerem 14. Wspomniany w pierwszym akapicie kredyt zaufania nie został wyczerpany, zobaczymy co i jak będzie dalej, tymczasem mam do całości ambiwalentny stosunek. Podoba mi się, ale… Ciężko mi zaakceptować, że za epatowaniem przemocą jest coś więcej, niż tylko chęć zaszokowania czytelnika. Rzecz przypadnie do gustu wielbicielom pierwszego sezonu True Detective, filmów Zrodzony w ogniu czy Gran Torino.

Jason Aaron (scen.), Jason Latour (rys.), „Bękarty z południa # 1: Był to facet, co się zowie”, tłum. Robert Lipski, Mucha Comics, Warszawa 2015.

[scenariusz: 5, rysunki: 4+, kolory/cienie: 5+]piessklep

{komiks można kupić tu: klik! klik!}

Recenzja napisana dla serwisu Aleja Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:

Where Am I?

You are currently browsing entries tagged with Bękarty z południa at Kopiec Kreta.