Malutki Lisek i Wielki Dzik #2: Najdalej

16/02/2017 § Dodaj komentarz


 Wielkie sprawy małych zwierząt

malutki-lisekPierwszy album serii Malutki Lisek i Wielki Dzik autorstwa Bereniki Kołomyckiej był dla mnie miłym zaskoczeniem. Urzekła mnie uniwersalna prostota opowieści o przyjaźni, wzajemnej akceptacji i szacunku. Dlatego niecierpliwie wyczekiwałem na premierę dalszego ciągu przygód Liska i Dzika, którzy pewnego pięknego poranka wyruszyli ze swojej dolinki w szeroki i daleki świat.

Bieżąca odsłona zbudowana została z trzech rozdziałów, zatytułowanych kolejno: Daleko, Dalej i Najdalej. I zgodnie z tymi nazwami nasi bohaterzy prą do przodu. Motywację mają prostą: ciekawość. Chcą poznać nowe i tajemnicze krainy, które są tak wyraźnie inne od znanego im wcześniej świata. Rzeczywistość wokół zachwyca i zadziwia. Dla dwójki przyjaciół wędrówka jest celem samym w sobie. Nie chcą dojść do żadnego berenika-kolomyckakonkretnego miejsca. Po prostu idą przed siebie. Spotykają nieznane dotąd zwierzęta, podziwiają piękne, a czasem groźne krajobrazy. Dla czytelnika również jest to podróż w nieznane.

Podczas wspólnej wyprawy i Lisek, i Dzik lepiej poznają samych siebie, a także mają okazję zrozumieć siłę i charakter wzajemnej relacji. Marszruta jest dla nich kolejną lekcją, z której wyciągają naukę. Kołomycka jeszcze raz udowodniła, że o stricte ludzkich emocjach można trafnie opowiadać za pomocą zwierzęcych bohaterów. Małoletni czytelnik wchłonie podczas lektury sporo trafnych spostrzeżeń, które pomogą lepiej zrozumieć własne emocje. Zresztą całość została podana przez autorkę w taki sposób, że i dla dorosłego odbiorcy komiks jest atrakcyjną, bo zmuszającą do myślenia, pozycją. Na zachętę, zacytuję jeden dialog między bohaterami: „Nasze nowe życie nie jest łatwe”. Na co Dzik odpowiada: „Za to jest bardzo ciekawe!”.

Graficznie jest równie atrakcyjnie jak w jedynce. Artystka nadal kolomyckaużywa malarskiej techniki, stawiając na duże, rozmyte plamy kolorów. Barwy są głównie przytłumione, żadnych jaskrawości, a brązy, beże i błękity. Mimo prostoty przedstawienia mimika bohaterów jest wyrazista. Czytelnik nie ma wątpliwości, co właśnie czuje Dzik czy Lisek. Wspaniale wygląda okładka! Wewnątrz uświadczymy jeszcze kilka innych pięknych kadrów i plansz. Osobiście najbardziej podoba mi się rozświetlona przez świetliki noc oraz góry we mgle.

W Najdalej Berenika Kołomycka znów opowiada nam ciepłą i mądrą opowieść, która spodoba się najmłodszym czytelnikom i zyska aprobatę starszych, dorosłych.

 Berenika Kołomycka (sc. & rys.), „Malutki Lisek i Wielki Dzik #2: Najdalej”, Klub Świata Komiksu – album 1041, Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2016.

[scenariusz: 5, rysunki: 6-, kolory/cienie: 5]

malutki-lisek-wielki-dziksklep {komiks można kupić tu: klik! klik!}
alejakomiksu
Recenzja napisana dla serwisu Aleja Komiksu, klikać :tu: tak! :tu:

Komiksy dla dzieci mają się dobrze

21/01/2016 § Dodaj komentarz


Jest, co czytać. O komiksach dla dzieci wydanych przez Egmont słów kilka

2015 rok był drugim rokiem z rzędu, w którym Wydawnictwo Egmont kontynuowało nową tradycję publikowania komiksów, które zostały nagrodzone w Ogólnopolskim Konkursie im. Janusza Christy na Komiks dla Dzieci. Lista laureatów została ogłoszona w lutym minionego roku w Sopocie. Wybór miasta nie jest przypadkowy, wszak fundatorem nagród pieniężnych jest Biblioteka Sopocka. Jurorzy byli zadowoleni z poziomu nadesłanych prac, chociaż pierwszej nagrody nie przyznano. Przypomnę, że w 2013 roku główną nagrodę otrzymała Izabela Dudzik za pracę pod tytułem Dorosłość, jednak ostatecznie komiks się nie ukazał i nie ukaże.

Tomasz Kaczkowski

W 2014 roku przyznano dwie równorzędne drugie nagrody: dla Bartosza Sztybora i Tomasza Kaczkowskiego za Niezła draka, Drapak! oraz dla Bereniki Kołomyckiej za Malutki Lisek i Wielki Dzik. Trzecie miejsce przypadło Piotrowi Hołodzie za komiks Wojtek i Rudy. A specjalne wyróżnienie za pozycję „w duchu Janusza Christy” otrzymali Krzysztof Trystuła i Maciej Jasiński za pracę Wyprawa do magicznej krainy. Nie wszystkie wymienione komiksy się ukazały, dwie ostatnie pozycje Egmont planuje wydać w roku bieżącym. Cykl związany z albumami, które produkowane są w ramach konkursu im. Janusza Christy ma się dobrze, łącznie dostaliśmy cztery propozycje, ponieważ dwa albumy to kontynuacje. Poniżej omawiam i oceniam wszystkie, przy okazji podaję grupę wiekową potencjalnych odbiorców.

Malutki_Lisek_i_Wielki_DzikMalutki Lisek i Wielki Dzik #1: Tam autorstwa Bereniki Kołomyckiej, to rzecz skierowana do najmłodszych czytelników. Ze względu na stylistykę i niewielką ilość słów album zainteresuje dzieci już od 3 roku życia. Autorka obsadziła w głównej roli Malutkiego Liska, który żyje sam na skraju lasu pod jabłonką. Jest mu dobrze, jest szczęśliwy. Jednak pewnego letniego dnia, gdy na polanie pojawia się Wielki Dzik. A to wszystko się zmienia. Cały świat malucha staje na głowie, bo od teraz nie jest sam i będzie musiał jakoś nauczyć się żyć we dwoje. Opowieść wymyślona przez Kołomycką jest baśniowa i zarazem uniwersalna. Piękna w swej prostocie, ale także przejmująca, bo dotyczy spraw podstawowych: przyjaźni, samotności, działania razem i podjęcia wspólnej podróży przez życie.

Bardzo podoba mi się konstrukcja komiksu. Całość została podzielona na cztery rozdziały, które odpowiadają następującym po sobie porom roku (od lata po wiosnę). Prosty zabieg, który trafnie został przełożony na emocje bohaterów: własne i względem siebie. Czytelnik może skupić się na tym, jak rozwija się więź między Liskiem a Dzikiem. Autorka postawiła na antropomorfizm i minimalizm, ale dzięki temu pozytywne przesłanie może mocniej wybrzmieć. Zaproponowane zakończenie jest otwarte, dlatego liczę, że w bieżącym roku ukaże się kolejny tom z przygodami bohaterów.

Berenika Kołomycka (scen. & rys.), „Malutki Lisek i Wielki Dzik #1: Tam, Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2015.
[scenariusz: 5, rysunki: 5+, kolory/cienie: 4+] Przykładowe plansze do zobaczenia tu: klik! klik! Album można kupić tu: klik! klik!

kubatu2Za Kubatu #2: Coś à la balon odpowiedzialni są: Jakub Syty (scenariusz) i Przemysław Surma (rysunki). Komiks jest kontynuacją przygód chłopca imieniem Kaj i jego pluszowej zabawki ‒ Kubatu (o pierwszym albumie pisałem tu: klik! klik!). Chłopiec jest już na tyle duży, że rozstał się z pluszakiem, który wrócił do magicznej krainy zarządzanej przez czarnoksiężnika-inżyniera. Jednak Kaj tęskni za wieloletnim przyjacielem i chciałby się znów z nim zobaczyć. Okazja nadarza się, gdy siostra koleżanki z klasy ‒ Malwinka ‒ zaczyna mieć poważne problemy ze snem. Nie może zasnąć, w nocy często się budzi i miewa koszmary. Za zaburzenia snu odpowiedzialna jest maskotka dziewczynki imieniem Dziobato. Inżynier wysyła Kubatu z misją ratunkową, Kaj ma mu pomóc. Dzięki temu przyjaciele mają okazję spędzić trochę czasu razem.

Scenariusz, jak w wypadku poprzedniego tomu, nie jest skomplikowany, co wcale nie znaczy, że jest banalny. Jakub Syty wyszedł z założenia, że dziecięce maskotki do czegoś służą: mają odpędzać złe sny. Chcąc pomóc dziewczynce i jej zabawce, bohaterowie muszą się trochę natrudzić. Do scenariusza wpleciono także ważny temat kompleksów ‒ to one powodują emocjonalne rozchwianie Dziobato. Misja Kaja i Kubatu nie jest łatwa, ale wszystko się dobrze kończy. Tempo akcji jest żwawe, zwalnia jedynie w momentach, w których małoletni czytelnik ma skupić się na „magicznych sztuczkach”: lekcji ortografii oraz fizyki. Duże kadry, wyrazista kolorystyka, przyjemna aparycja występujących postaci, niewielka ilość tekstu ‒ dzięki tym elementom album jest atrakcyjny dla czytelników, którzy właśnie rozpoczęli przygodę z samodzielnym czytaniem.

Jakub Syty (scen.), Przemysław Surma (rys.), „Kubatu #2: Coś à la balon”, Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2015.
[scenariusz: 4, rysunki: 4+, kolory/cienie: 4+] Przykładowe plansze do zobaczenia tu: klik! klik! Album można kupić tu: klik! klik!

drapakScenariusz do komiksu Niezła draka, Drapak! #1: Puść to jeszcze raz napisał Bartosz Sztybor, doświadczony autor, który ma na swoim koncie kilka publikacji dla dorosłych. Natomiast dla rysownika ¬‒ Tomasza Kaczkowskiego ‒ jest to komiksowy debiut. Co dziwi, bo oprawa graficzna wypada nadzwyczaj dobrze. Rzecz opowiada o Kornelu, który na co dzień jest zwykłym antykwariuszem, ale nocą zakłada kostium superbohatera i broni swego Miasta przed złoczyńcami. Schemat narracyjny jest znany i niby ograny przez popkulturę. Jednak autorzy dołożyli wielu starań, aby opowieść była zajmująca i niesztampowa. I taka właśnie jest!

Historia nakreślona przez scenarzystę wciąga i bawi. Pierwsze zadanie Drapaka wiąże się z walką z wielkim robotem, a później tajemniczym czarnym charakterem, który terroryzuje mieszkańców Naszego Miasta za pomocą muzyki. Standardowo: musi ukrywać swoją prawdziwą tożsamość przed przyjaciółmi i dziewczyną, na której mu zależy. Drapak to trochę taki polski Batman w wersji dla najmłodszych. Chociaż ze względu na dużą dawkę humoru i ironicznego dystansu komiks może być atrakcyjny także dla dorosłego czytelnika. Nie będę ukrywał, że ze wszystkich pokonkursowych albumów ten podobał mi się najbardziej. Ponieważ jest udaną próbą zaszczepienia na polski grunt opowieści superhero, która nie sprowadza się do prężenia mięśni, bo główny bohater musi głównie prężyć mózg. A dodatkowo jeszcze bawi.

Bartosz Sztybor (scen.), Tomasz Kaczkowski (rys.), „Niezła draka, Drapak! #1: Puść to jeszcze raz”, Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2015.
[scenariusz: 5+, rysunki: 5, kolory/cienie: 4+] Przykładowe plansze do zobaczenia tu: klik! klik! Album można kupić tu: klik! klik!

lilLil i Put #2: Chodu! to kolejny album Macieja Kura (scen.) i Piotra Bednarczyka (rys.), poprzedni ukazał w 2014 roku jako pokłosie pierwszego konkursu (pisałem o nim tu: klik! klik!). Bohaterami są przedstawiciele rasy małoludów, dwaj nierozłączni przyjaciele Lil i Put. Jeden z nich jest gruby, a drugi chudy – taki wybór przedstawienia postaci przywodzi na myśl Kajka i Kokosza czy Asteriksa i Obeliksa. Rzecz należy do gatunku przygodowego fantasy, czyli na kartach komiksu spotkamy m.in. trolle, minotaury, nimfy i elfy. Całość składa się z siedmiu niezbyt długich opowiadań, w których mamy okazję śledzić niesamowite przygody bohaterów.

Trzeba przyznać, że dwaj kamraci pakują się w jakąś kabałę przez własną nieuwagę, niefrasobliwość czy głupotę, rozpoczynając tym samym ciąg zabawnych wydarzeń, z których najczęściej wyplątują się biorąc nogi za pas. Fabuły są różnorodne, niektóre mniej ciekawe, a inne bardziej, żadna nie jest nudna, jako całość komiks jest spójny. Scenarzysta zadbał o to, aby rozbudować magiczną krainę o nowe tereny i nowe postaci: Kieszonkę (siostrę Lila) czy Morbinkę (kuzynkę Miksji). W pierwszym tomie więcej było humoru sytuacyjnego, gagów. W drugim Maciej Kur położył większy nacisk na komizm słowny. Na plus należy także zaliczyć warstwę graficzną. Kreska Piotra Bednarczyka jest wyrazista, kontur postaci dość gruby i ostry, a przedstawienie postaci dobrze oddaje ich charakter. Lil i Put to komiks przeznaczony dla czytelników, którzy nie mają problemów z samodzielnym czytaniem. Zrozumienie meandrów intrygi wymaga przeczytania całkiem sporej ilości tekstu pomieszczonego w dymkach.

Maciej Kur (scen.), Piotr Bednarczyk (rys.), „Lil i Put #2: Chodu!!!”, Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2015.
[scenariusz: 4+, rysunki: 4, kolory/cienie: 4] Przykładowe plansze do zobaczenia tu: klik! klik! Album można kupić tu: klik! klik!

Widać wyraźnie, że wydawnictwo Egmont aktualnie kładzie większy nacisk na regularne publikowanie komiksów przeznaczonych dla młodszych czytelników. Oprócz albumów konkursowych w minionym roku wystartowały następujące serie: Smerfy, Mój kucyk Pony, Sisters oraz pakiet komiksów związanych z uniwersum Star Wars. No i Przygody TinTina wciąż idą systematycznie. Konkursowe zeszyty są bardzo różnorodne. Ciężko znaleźć dla nich jakiś wspólny mianownik, stylistyczny czy graficzny. Dzięki temu oferta może trafić do czytelników w każdym wieku. Osobiście brakuje mi tylko albumu przeznaczonego dla młodzieży.

Powyższy tekst dotyczy tylko komiksów dla dzieci wydanych przez Egmont, a to nie wszystkie komiksy dla najmłodszych , jakie się w 2015 ukazały, za kilka dni można się spodziewać większego omówienia z uwzględnieniem pozycji innych wydawców.

Piotr BednarczykTekst napisany dla ksiazki.wp.pl, aby ją przeczytać, wystarczy kliknąć ::tu:: wp.ksiazki

 

Liski bywają czasami wstydliwe – rozmowa z Bereniką Kołomycką

23/09/2015 § 4 Komentarze


Liski bywają czasami wstydliwe… – z Bereniką Kołomycką o jej nowym komiksie dla dzieci rozmawia Maciej Gierszewski

Malutki_Lisek_i_Wielki_DzikSpodziewałaś się nagrody w konkursie im. Janusza Christy, czy wyróżnienie było dla Ciebie zaskoczeniem? W ubiegłym roku też coś słałaś?
To był czas, gdy pracowałam w pewnej firmie jako grafik i projektant. Codziennie te same obowiązki, same dorosłe i ważne tematy. Trochę się przeciw temu buntowałam. Kompulsywnie przeszukałam internet w poszukiwaniu jakiejś zaczepki. Trafiłam na informację o konkursie im. Christy. Nie było planów i wcześniejszych koncepcji. Pełna improwizacja i czysta frajda tworzenia, czyli to o czym często zapominamy. Chciałam, żeby samo się zadziało. Nic z góry nie zakładałam.

Jak pojawił się pomysł, aby opowiedzieć o przyjaźni Liska i Dzika?
Lisek od ponad dwóch lat żyje ze mną. Postanowiłam, go przedstawić innym. Tak urocze zwierzątko, nie może siedzieć cicho w domowych pieleszach. Liskowe przygody to nasze wspólne życie. To moje wychodzenie do pracy i płacz Liska pod drzwiami, a potem prawdziwe szczęście i ukojenie tęsknoty po moim powrocie do domu. Radość nie tylko jego, ale też moja. To on drepcze za mną jak cień. Wydziera się i spazmatycznie rzuca pod sklepem, gdy go zostawiam na dwie minuty idąc po bułki, robi sceny zazdrości w parku, gdy głaszczę inne zwierzaki.

pies

Lisek wizualnie przypomina Twego psa, bo to on był pierwowzorem. A Ty to może Dzik?
Lisek jest moim Foskem i mną, ale także odwrotnie. To samo dotyczy Dzika. To kumulacja cech, które ma mój pies i ja. Z jednej strony uparty boidudek, a z drugiej odważny i roztropny. Póki co staram się nie przypominać wyglądem dzikiej świni, ale może nie ucieknę od porównań. I powinnam się pogodzić z rzeczywistością.

Lis, Dzik nie mają swoich imion, ale wyobrażam sobie, że w głowie musiałaś ich jakoś nazwać, podzielisz się tą informacją?
Nigdy nie posiadali i nie będą posiadać imion. Od zawsze był Malutki Lisek i Wielki Dzik. Byli kompleksowi, obaj są jedyni w swoim rodzaju.

Malutki_Lisek_p6Album składa się kilku szortów, a one świetnie się ze sobą łączą. Którą historię przesłałaś na konkurs? Jak wpadałaś na pomysł takiego ułożenia narracji?
To było dość przypadkowe rozwiązanie. Miałam jedną, pierwszą historię, której byłam pewna, ale nie była zamknięta. Była jedynie początkiem. Lisek jest odrobinę melancholijny, dlatego opowieść, dość naturalnie, zaczyna się jesienią i dalej toczy się porami roku. Życie też można podzielić na rozdziały. Przygoda, pauza, przygoda, pauza itd.

Jak przebiegała współpraca z Egomontem? W końcu to duży wydawca, czy mieli wiele uwag? Czy redaktor planował przeforsować jakieś swoje pomysły na fabułę, kadrowanie, budowę planszy?
Myślę, że ludzie z Egmontu bardzo mi zaufali. Tuż po ogłoszeniu wyników, jeszcze w Sopocie, Tomek Kołodziejczak zgłosił pewne wątpliwości odnośnie jednej sceny, którą i tak chciałam poprawić. Ustaliliśmy wstępny harmonogram kolejnych etapów pracy. A ja się ich do końca trzymałam. Tak było prościej utrzymać w ryzach goniącego Liska i galopującą wyobraźnię. Wszyscy w wydawnictwie byli bardzo wspierający i pomocni. Czułam, że nie jestem sama z moją historią.

Malutki_Lisek_p7To nie jest Twój pierwszy komiks dla dzieci, poprzedni powstał do scenariusza Marzeny Sowy. Tak z perspektywy czasu wolisz być sobie scenarzystką, czy też lepiej, gdy scenariusz jest gotowy i tylko się rysuje?
Do tej pory nie wierzyłam w swoje pisarskie możliwości. Wcześniej tym się nie zajmowałam i uważałam, że raczej nie potrafię. Ale w tamtym momencie, nie chciałam się nikomu narzucać, bo sama nie byłam pewna czy uda mi się coś narysować i skończyć, czy nie. Na pewno pisanie dla siebie jest dodatkowym wyzwaniem, brakuje tej drugiej strony do dyskusji, by złapać dystans i nie zapętlić się w jakiś nieistotnych tematach. Nie można na nikogo zwalić później winy za niepowodzenia… Ale taka praca niesie też na pewno większą satysfakcję. A jak już mówiłam, Lisek był obok mnie i krzyczał: Mnie weź! Weź mnie! Tu jestem! Nie miałam nic do gadania. Nadal mam obawy, jak zostaniemy przyjęci przez czytelników. Czy Lisek i Dzik zyskają przyjaciół, ale to pokaże czas.

Oczywiście, po lekturze Twego komiksu, pojawią się pytania typu: Dlaczego Lisek mieszka pod jabłonką a nie w lesie? Dlaczego je żołędzie? Dlaczego Dzik wspina się na drzewo? Przecież niewiele ma to wspólnego z rzeczywistością…
W ten sposób można wszystkiemu zaprzeczyć, zadeptać naszą wyobraźnię i umiejętność abstrakcyjnego myślenia. Ja akurat uważam, że Lisek, z natury ciekawski, uwielbia poznawać nowe smaki. A Dzik od zawsze łazi po drzewach, więc nie wiem skąd to pytanie. Zwierzątka robią wiele innych ciekawych rzeczy, ale nie zmieściły się w książeczce. Jakoś następnym razem je zaprezentujemy. Liski bywają czasami też wstydliwe.

Malutki_Lisek_p8Tomasz Kołodziejczak opiniuje Twój album już dla trzylatka. Czy malując myślałaś o swoim idealnym odbiorcy, czytelniku?
Idealny odbiorca to taki, który da się ponieść historii, uwierzy bohaterom i się z nimi zaprzyjaźni, a to akurat jest możliwe w każdym wieku. Z drugiej strony myślę, że niewielka ilość tekstu i duże kolorowe ilustracje, miały właśnie wpływ na opinię Tomasza. Młodsze dzieci, gdy się raz zapoznają z historią przeczytaną przez rodziców, dalej już same będą mogły odkrywać świat Malutkiego Liska.

No i najważniejsze pytanie: Czy masz w planach kontynuację przygód Liska i Dzika?
Tak, jak najbardziej. Czeka nas kolejny rok przygód, które trzeba przecież napisać i narysować!

Na zakończenie powiedz, kiedy będzie oficjalna premiera albumu? I kiedy będziesz dawała autografy?
Przedpremierowo komiks będzie dostępny w Łodzi podczas Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier. A sobotę 3 października o godzinie 12.30 jest spotkanie z twórcami komiksów konkursu im. Janusza Christy. Tam będziemy, Lisek, Dzik i ja. Potem o 14.00 rozdawać będę autografy. Zapraszam! W księgarniach oficjalnie album będzie od 7 października, ale już można go zamawiać w przedsprzedaży: klik! klik!

berenika kolomycka

Berenika Kołomycka (scen. & rys.), „Malutki Lisek i Wielki Dzik #1: Tam”, Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2015.

Where Am I?

You are currently browsing entries tagged with Malutki Lisek i Wielki Dzik at Kopiec Kreta.