Kupa siku

07/11/2014 § Dodaj komentarz


Lubi się te brzydko pachnące wyrazy

kupa sikuKsiążka Kupa siku autorstwa Stephanie Blake, to rozrywka w stanie czystym. Autorce nie zależało na stworzeniu książki edukacyjnej, moralizatorskiej czy z bohaterskim przesłaniem. Tego typu publikacji jest na rynku wiele, za to ta miała być przede wszystkim śmieszna. I jest. Blake wykorzystała dziecięcą fascynację brzydkimi wyrazami i tematami, które u dorosłych wzbudzają zażenowanie.

Głównym bohaterem jest mały, szczerbaty królik. Do jego ulubionych czynności – tu polecam głębszą lekturę wklejki – należy: dłubanie w nosi, strojenie min, udawanie greka w czarnych okularach, wytykanie języka. blakePoczątkowo nie wiemy, jak bohater ma na imię, ponieważ gra ze wszystkimi „w pomidora”, tylko że zamiast odpowiadać „pomidor”, mówi: „kupa siku”. Nawet gdy wilk pyta: „Mogę cię zjeść, mój mały króliczku?”, odpowiada to, co zwykle. Post factum poznajemy imię króliczka.

Połknięcie Hania przez wilka, nie jest pointą książki. Akcja toczy się dalej. Jak? Nie będę zdradzał, ale zapewniam – urwisy będą zadowolone. Ostatecznie Heniu okazuje się bardzo elokwentnym króliczkiem, który zna wiele innych, atrakcyjnych wyrazów, takich jak: „pierdu śmierdu”.

Książka ma jedynie kilkanaście stron. Jest bogato ilustrowana. wilkNa lewej stronie zawsze znajduje się tekst, wydrukowany dużymi literami. Natomiast po prawej widzimy obrazek, prosty, bezpośrednio odwołujący się do tekstu.

Myślę, że dla wielu małych czytelników, jest to atrakcyjna publikacja, która może posłużyć do nauki czytania i wzbudzić zainteresowanie słowem drukowanym. Pod warunkiem, że rodzice nie będą oburzeni słownictwem i brakiem ambicji edukacyjnych. Chociaż z drugiej strony, czy zawsze wszystko musi być na poważnie; śmiech i dystans także jest niezbędny.

dwie siostryW drugim tomie, który ukazał się równocześnie z Kupa siku, problem Henia polega na tym, że nie chce iść przedszkola. Jego słownictwo znacznie się rozbudowało, teraz jego ulubione powiedzonko brzmi: „Co to, to nie!”.

Stephanie Blake (tekst & ilustracje), „Kupa siku”, przeł. Joanna Rzyska, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2014.

[tekst: 4+, rysunki: 4, kolory/cienie: 4-]

ambelucja{książkę można kupić tu: klik! klik!}

Pieniek otwiera muzeum

30/07/2014 § Dodaj komentarz


Znosząc skarby do domu


Pieniek otwiera muzeumPieniek należy do hominidów – rodziny naczelnych drewniaków* (proszę nie mylić ze naczelnymi sztywniakami), niekoniecznie ssaków, jego ciało jest masywne (grubo ciosane), z wyraźnie rozwiniętym, długim korpusem, parą sprawnych ramion, porusza się chodząc na dwóch nogach, twarz ma okrągłą, rozbudowaną mimikę, oczy przesunięte na przednią część głowy umożliwiają widzenie stereoskopowe. Posiada zdolność mowy, nabył umiejętność pisania i czytania, posługiwania się narzędziami. Mówiąc wprost: jest inteligentny i sympatyczny.

W książce Åshild Kanstad Johnsen, norweskiej autorki, Pieniek mieszka w lesie, położonym blisko dużego miasta, w którym mieszka jego babcia. Babcia ma w tej opowieści do odegrania ważną rolę: doradcy i głosu zdrowego rozsądku. „Głos” jest potrzebny, ponieważ nasz bohater ogarnięty jest manią patologicznego zbieractwa – w każdy wtorek wychodzi na spokojny spacer po lesie, z pustym koszykiem w ręku, a wraca do domu z pełnym. W salonie rozkłada znalezione przedmioty i zaczyna układać – katalogować.

Åshild Kanstad Johnsen

Syllogomania jest zaburzeniem, które może prowadzić do obniżenia komfortu przebywania w przestrzeni domowej, ponieważ wszystkie szuflady, szafy, półki zajęte są przez posiadane przedmioty. Co zrobić, gdy „w żadnym z pudełek i w żadnej z szuflad nie ma już więcej miejsca”? Najlepiej zadzwonić do Babci, która z pewnością znajdzie jakieś rozwiązanie. I faktycznie znajduje. Najpierw jedno, a potem kolejne. Nie będę zdradzał, na czym one polegają. Choć, oczywiście, jeśli ma się w pamięci tytuł omawianego picturebooka, to osoby, które nie czytały, mogą domyśleć się, co zaproponowała Babcia. Jednakże to jedynie część rozwiązania problemów Pieńka.

Być może z powyższych zdań to nie wynika, ale książka jest zabawna. Problemy głównego bohatera są realne, ale ukazane z dystansem. Na planszach widzimy zagracony pokój, z ogromną ilością przedmiotów, a każdy z nich ma przyczepioną fiszkę, gdzieś w kącie przy stoliczku z telefonem stoi bohater, trzyma w rękach szufladę z „rzeczami, które kłują” i nie wie, co z nią zrobić, gdzie ją położyć, bidny i zagubiony. Troszeczkę mu współczujemy, choć wcześniej byliśmy zafascynowani jego pasją.

muzeum

Książka utrzymana jest w monochromatycznej, zielonkawej kolorystce. Ilustratorka bardzo sprawnie połączyła rysunki z tekstem, który spełnia rolę pomocniczą. Przygotowała dwustronicowe, rozkładówkowe panele. Dzieje się w nich więcej, niż sugerują słowa. Dlatego warto przestudiować każdą stronę, a być może wypatrzymy ukrywającą się za drzewem niedźwiedzicę, ona pewnie szuka swego niedźwiedziątka, które, kąsek dalej, bawi się patykami z dwunożnym świerkiem. Takich ćwiczeń na spostrzegawczość jest w książce więcej.

Omawiany picturebook można traktować jako przestrogę, przed znoszeniem do domu przez milusińskich, wszystkich znalezionych na spacerze „skarbów”. Ale można na nią spojrzeć z większym dystansem, wówczas jest zabawną historyjką o problemach pewnego drewniaka. The Wood Man

* Innym przedstawicielem należącym do tego rodzaju jest Drewniak, występujący w komiksie Hilda i Troll autorstwa Luke’a Pearsona. 

Åshild Kanstad Johnsen (tekst & ilustracje), „Pieniek otwiera muzeum”, tłum. Milena Skoczko, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2014.

[tekst: 4-, rysunki: 4+, kolory/cienie: 4]

 
{książkę można kupić tu: klik! klik! lub tu: klik! klik!}

Dziewczynka z cienia

05/03/2014 § 4 Komentarze


dziewczynka z cieniaRozstrzelanie to cykl ośmiu obrazów Andrzeja Wróblewskiego, które zostały namalowane w 1949 roku. Cechą charakterystyczną, która powtarza się na większości płócien z cyklu, jest to, że ludzkim postaciom przedstawionym w naturalnych kształtach i kolorach, towarzyszą „błękitne postaci”, których ciała są nienaturalnie powykręcane lub złamane w pół. Na obrazie Rozstrzelanie VIII (surrealistyczne), które stanowi kanwę tekstu Jana Karpa zawartego w książce Dziewczynka z cienia, widzimy proces nagłego umierania; został on ukazanych w czterech przejmujących fazach.
dziewczynka

Książka Marty Ignerskiej i Jana Karpa nie jest publikacją ani łatwą, ani przyjemną. Niejednoznaczny tekst, słowami tytułowej dziewczynki, której imienia nie poznajemy, opowiada o pozowaniu „prawdziwemu” malarzowi do „prawdziwego” obrazu. Bohaterka pozuje na bosaka wraz z mamą, tatem i bratem oraz znajomymi taty; nieruchome stanie na strychu na Długiej traktowane jest przez nią jako niesamowita przygoda, ale i praca.  Mówi o tym zdarzeniu koleżance z podwórka, chwali się i jest dumna z siebie. Tekst opowiadania Karpa stylizowany jest na pamiętnik ośmioletniej dziewczynki, która właśnie idzie do komunii. W opowiadaniu relacjonuje się rozmowy z koleżanką, bratem, rodzicami; między słowami możemy wyłapać relacje panujące w rodzinie: „W domu jak zwykle. Tata uśmiechnął się do mamy. Janusiu, tylko kilka piwek – powiedział”.

Brat dokucza bohaterce: „Pewnie się na obrazie nie zmieścisz”, bo jak sama przyznaje stoi z boku, „jeszcze za tatą”. Antek, czyli brat, stoi na środku koło mamy i musi mieć ręce uniesione do góry, to boli, dlatego popłakuje. W tym fragmencie tekstu, który opisuje rozstawienie postaci, ukazano stereotypowe myślenie o obrazach: „Elka powiedziała, czy Antek z przodu, czy z tyłu, nie liczy się. Ważne, żebym ja dobrze wyszła, i że mam się uśmiechać. Uśmiecham się”. Na obrazie Wróblewskiego nie widać postaci dziewczynki, widzimy jedynie jej cień. Wielkie rozczarowanie czeka bohaterkę-narratorkę, gdy po zakończeniu pozowania podejdzie do sztalugi, aby zobaczyć obraz w całej okazałości.
balia

Aby książę czytać, musimy ustawić ją w taki sposób, aby grzbiet był u góry. Kartki przewraca się, niczym w kalendarzu, do góry. Na okładce w lewym górnym rogu widzimy rysunek przedstawiający dwie kobiety, moczą stopy w drewnianej balii, uśmiechają się, choć chyba jest im zimno. Poniżej ilustracji czerwona ramka, taka zeszytowa, gdzie nazwisko autora, tytuł oraz inne ważne informacje: ilustracje i projekt graficzny – Marta Ignerska. To pewnie jej zawdzięczamy ten nietypowy układ publikacji, a także odręczny font jakim został przygotowany tekst; złudzenie, że został on napisany długopisem, a nie wydrukowany, potęgowany jest przez skreślenia, nierówne pismo, różnej wielkości litery, a także kolor użytego papieru.

Postaci narysowano za pomocą obłych linii, przedstawiono karykaturalnie z dużymi głowami i nieproporcjonalnie małą resztą ciała. Ignerska rysowała ołówkiem, miejscami jeszcze widać linie szkiców, co oczywiście jest zabiegiem zamierzonym. marta ignerskaZwraca uwagę fakt, że scenki z udziałem bohaterów umieszczono na dolnej stronie, na górnej wiją się różne złowrogie esy floresy. Podział ten utrzymany jest aż do ostatniego panelu.

Książka przybliża nam „dziewczynkę z cienia”, poznajemy jej myśli, przyjaciółkę, rodzinę. Mamy wgląd w jej radości i smutki. Między czytelnikiem a bohaterką wywiązuje się emocjonalna więź. Lubimy ją. Ostatecznie rozumiemy jej złość i rozczarowanie, akceptujemy prośbę, aby malarz jeszcze raz ją namalował, ale tym razem taką jaka jest, a nie jako czarną plamę.

Pointa teksu, którą jest na poły retoryczne pytanie, rozbrzmiewała mi w głowie długo po zamknięciu książki, prowokując do zadawania kolejnych – nieoczywistych i niepokojących – pytań.

Jan Karp (tekst), Marta Ignerska (ilustracje), „Dziewczynka z cienia”, seria: Mały koneser, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2013.

[tekst: 4, rysunki: 4+, kolory/cienie: 4-]

{książkę można kupić tu: klik! klik!}

Mapy

19/10/2013 § 1 komentarz


mapyKażdy rodzic wybierając kolejną książeczkę dla swojej pociechy, obok ładnych ilustracji, zwraca również uwagę na walory edukacyjne. Nie zawsze jednak udaje się pogodzić oczekiwania rodzica i dziecka, co do wybranej książki.
Stworzenie ciekawej dla malucha publikacji i w dodatku przekazującej w przystępnej formie wiedzę wcale nie jest takie łatwe. Tym bardziej doceniać należy książki, które doskonale godzą obie strony. Publikacją taką jest pięknie zilustrowany przez Aleksandrę i Daniela Mizielińskich atlas świata, zatytułowany po prostu Mapy, który został wydany przez oficynę Dwie Siostry.francja
Książka ta będąca edytorskim majstersztykiem, jest doskonałym wyborem dla małych podróżników, który zapewni pierwszą przygodę z wielkim światem, zabierając dziecko na magiczną wędrówkę po najdalszych zakątkach naszego globu. Oprócz rzek, gór, czy mórz, mały odkrywca za pośrednictwem Map poznać może również typową florę i faunę danego regionu, najsłynniejsze zabytki i osobliwości, oraz wiele, wiele więcej.
egiptA wszystko to zilustrowane cudowną, nieco bajkową kreską. Mapy duetu Mizielińskich stanowią trafny wybór dla rodzica, który chce uczyć poprzez zabawę. Wiedza przekazywana jest jakby mimochodem, poprzez skojarzenia, prezentowane za pomocą naniesionych na kontury kontynentów i państw piktogramy. W ten sposób dziecko oprócz poznawania geografii świata, zaczyna kojarzyć poszczególne miejsca z typowymi dla nich symbolami.

Aleksandra i Daniel Mizielińscy (tekst & ilustracje), „Mapy”, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2013.

[autor: Karol Sus]

egipt
{książkę można kupić :tu: lub :tu:}

Chrupek i Miętus – dzikie zwierzęta

11/06/2013 § 1 komentarz


Delphine BournayKsiążka Chrupek i Miętus – dzikie zwierzęta zawiera trzy opowiadania, w których mamy okazję poznać tytułowych bohaterów i przekonać się, że Miętus i Chrupek nie są miłymi, małymi zwierzątkami-przytulankami, a wręcz przeciwnie, co sugeruje sam podtytuł. Zresztą ilustracja na okładce zapowiada (ostrzega?), że nie będziemy mieli do czynienia z cukierkowymi postaciami: zielona żaba trzyma w prawej ręce nóż, a żółty zając zaciska pętlę. Dodatkowo oboje złowrogo i cwaniacko „suszą zęby”.
W pierwszym opowiadaniu Miętus próbuje odnaleźć las, w którym mieszka razem z Chrupkiem i przyjaciółmi na mapie świata: „Już trzy dni nas szukam. Przeczytałem wszystkie napisy małymi literkami – i nic”. Skoro nie można znaleźć na mapie ich lasu, to rezolutny Chrupek proponuje, aby go wyniuchać. Nagle zjawia się nieproszony gość, Dzik, który przyłącza się do poszukiwań. Niucha, niucha i niespodziewanie zasypia. Zbudzony coś przeżuwa, okazuje się, że kawałek mapy. Miętus nie wytrzymuje nerwowo, chwyta za nóż, aby wypatroszyć Dzika i odszukać zaginiony kawałek mapy. Chcę wyraźnie podkreślić, że Zielona Żabka ma wyraźne problemy z panowaniem nad emocjami. Na szczęście dla Dzika Chrupek ma w zanadrzu masę logicznych argumentów, które pomagają przyjacielowi odzyskać panowanie nad sobą. Dodatkowo niedoszła ofiara wpada na genialny pomysł ocalenia swojej skóry.
chrupekW następnym opowiadaniu przy okazji „spisu powszechnego” w Lesie poznajemy dalsze cechy charakteru Miętusa, który okazuje się być despotą, chcącym mieć wszystko pod kontrolą.
W ostatnim, tytułowym, opowiadaniu autorka także skupia uwagę czytelnika na Miętusie, który ma ochotę przygotować na obiad kurczaka w pysznym sosie. Jednakże biorąc pod uwagę, że w lesie nie ma kurczaków decyduje się wymienić główny składnik na innego ptaka – na srokę. Ta historia jest najbardziej przerażająca i mrożąca krew w żyłach w całym zbiorze. Niby Chrupek i Miętus to książka przeznaczona dla dzieci, ale w pierwszym odruchu można mieć duże wątpliwości, w końcu ma dojść do morderstwa, a nawet aktu kanibalizmu. Ostatecznie wszystko się dobrze, a nawet bardzo dobrze, kończy. Jak? Oj, tego nie będę zdradzał.
Miętus to szelma. Chrupek ma dobre serce i tylko czasami bywa naiwny. Obaj się, mimo tak różnych charakterów, świetnie dogadują. Są prawdziwymi przyjaciółmi.
Koncepcja graficzna książki jest w wielu miejscach zbieżna z medium komiksowym. Autorka nie stosuje ani ramek, ani dymków, ale gdyby ktoś chciał, to mógłby je sobie dorysować. Przeważnie na stronie mamy trzy segmenty, które są wyraźnie od siebie oddzielone, niczym kadry. dzikCo prawda nie ma dymków „przypiętych” do postaci, ale każdy z bohaterów ma swój kolor czcionki. Ten prosty chwyt powoduje, że czytając nie mamy wątpliwości kto teraz mówi. A jeśli są kwestie wypowiadane przez więcej niż jednego bohatera, to wówczas każda litera jest napisana innym kolorem. Nie ma narratora, choć jeszcze w pierwszej książce serii (czyli w Chrupek i Miętus – wrażliwcy) był. Akcja toczy się wartko, gdyż zbudowana jest z samych dialogów i innych wypowiadanych przez bohaterów kwestii.
Dla mnie książka Dlephine Bournay jest fenomenalną publikacją. Bardzo dobrze się bawiłem, czytając opowiadania pomieszczone w tym zbiorze. Mnie one śmieszą i uważam, że obie postaci kryją w sobie głębokie pokłady prawdy o ludzkim charakterze i jego ciemnej stronie. Chociaż spotkałem się z opinią całkowicie odmienną: „Po pierwszym opowiadaniu zapadła znacząca cisza. Po drugim niektórzy zdecydowali się na niezbyt pochlebne oceny, po trzecim ja byłam już całkiem zażenowana i czym prędzej chciałam zakończyć spotkanie z apodyktyczną żabą i głupiutkim królikiem. (…)Kluczowym błędem tej książki nie jest bowiem dosadny charakter niektórych wątków, ale całkowity brak humoru”. Tak, nie wszystkich śmieszą komiksy Janka Kozy czy Latający Cyrk Monty Pythona.

Delphine Bournay (teks & ilustracje), „Chrupek i Miętus – dzikie zwierzęta”, tłum. Jadwiga Jędryas, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2013.


[tekst: 5+, rysunki: 5, kolory: 4+]

{książkę można kupić :tu: lub :tu:}

mietus

Where Am I?

You are currently browsing entries tagged with Dwie Siostry at Kopiec Kreta.